Raczej pochopnie, bo Błażej Ciesielski w momencie oddawania strzału został kopnięty. Do wyrównania powinien doprowadzić Patryk Adamski, jednak przegrał rywalizację z bramkarzem Jakubem Matczakiem. To się zemściło i stalowcy stracili „gola do szatni”. Łukasz Przebieracz wycelował w słupek, po czym piłka odbiła się od Mikołaja Nowakowskiego i wpadła do siatki. Po przerwie stalowcy zagrali lepiej. Wypracowali sobie kilka okazji, jednak zdobyli tylko honorowego gola. Rzut wolny egzekwował Krzysztof Matuszak, Łukasz Jańczak zgrał piłkę Błażejowi Ciesielskiemu, a ten uprzedził bramkarza Wilków. Rywale sporadycznie przedostawali się w pole karne pleszewian, ale byli do bólu skuteczni. W 90’ Patryk Grabowiecki ustalił wynik potyczki.
- Pewnie się oddalamy od wszystkiego, bo sześć punktów straconych. Szkoda, że w takich meczach, w których spotykają się dobre zespoły, akurat prym wiodą sędziowie. Gdybyśmy strzelili tą bramkę choćby z karnego, to ten mecz miałby jeszcze inny przebieg – ocenił Łukasz Bandosz, trener Stali.