Sam mecz nie zachwycał. Sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo i zmarznięci kibice nie mieli co oglądać. Padły co prawda dwie bramki dla gospodarzy, ale sędziowie spotkania nie uznali żadnej z nich. Przy pierwszej Łukasz Bandosz znajdował się na pozycji spalonej, a przy drugiej, zdaniem sędziego Marcina Dominiaka, Łukasz Frąszczak faulował bramkarza gości Michała Grzelaka.
Przejdźmy do meczu. Pierwsza połowa to w zasadzie trzy akcje. W 9. minucie Bartosz Chmiel doskonałym podaniem obsłużył Alana Manna, ten strzelił na bramkę Grzelaka, niestety niecelnie. Dziesięć minut później padła pierwsza z wcześniej wspomnianych, nie uznanych bramek - po podaniu od Mateusza Zaworskiego z pozycji spalonej strzelał Łukasz Bandosz. Jedyna groźna sytuacja stworzona przez gości miała miejsce w 35. minucie gry. Z odległości 8 metrów Bartłomiej Ziembiński próbował pokonać Patryka Lewickiego, ale piłka po jego strzale minęła pleszewską bramkę.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Oba zespoły grały nieporadnie, a gdy już stwarzały sytuacje strzeleckie, to brakowało zimnej krwi do ich wykończenia. W 52. minucie Łukasz Frąszczak zdobył bramkę, nie uznaną gdyż sędzia dopatrzył się faulu na bramkarzu gości. Trzy minuty później, po strzale głową Marcina Wandzla, piłkę z linii bramkowej wybija Michał Walczak. W 67. minucie strzał Dawida Kuczyńskiego broni Patryk Lewicki. W końcówce Pleszewianie mieli dwie szanse, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W 87. minucie rzut wolny z 22 metrów wykonywał Marcin Wandzel. Niestety płasko bitą piłkę Grzelak wybił na rzut różny. Z kolei w 90. minucie piłka po strzale Emila Marszałka trafiła w poprzeczkę. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, co oznacza, że obie drużyny będą musiały walczyć o cenne punkty w następnych kolejkach.