Wywiad z nowym trenerem Stali Pleszew Sylwinem Donartem

article thumbnail

Lat 38 mieszkaniec Turku od urodzenia z przerwami na studia we Wrocławiu i pracę w Żaganiu. Żona Agnieszka, dwójka dzieci Wiktoria 12, Jaś 4. Zainteresowanie przede wszystkim piłka nożna poza tym książka – najlepiej o piłce nożnej, film najlepiej o sporcie w tym o piłce nożnej.

Czym się Pan zajmuje poza trenowaniem?

Jestem żołnierzem zawodowym i pracuję w wojsku. Praca plus trenowanie w zasadzie na nic więcej czasu już nie mam. Jak mam wolny dzień jestem oblegany przez najmłodszego.

Czy wprowadzi Pan w zespole wojskową dyscyplin?
Na pewno będzie dyscyplina jest ona niezbędnym elementem w prowadzeniu grupy ludzi w tym drużyny piłkarskiej. Raczej chciałbym aby relacje między trenerem a zawodnikami nie musiały odbywać się na zasadzie rozkazu ale wzajemnego szacunku i zrozumienia. Każdy zawodnik musi znać swoje miejsce w szyku ale ma to wychodzić od niego samego wówczas będzie to trwała zmiana.

Czy praca w wojsku nie przeszkadza w trenowaniu?
W moim przypadku nie ma konfliktu interesów. Jeżeli jest ktoś dobrze zorganizowaną osobą potrafi te rzeczy pogodzić. Poza tym sport to taki współczesny rodzaj konfliktu zbrojnego tylko inne środki są w nim używane. I w tym aspekcie praca w wojsku daje mi pewną przewagę np.: założenia taktyczne z wojska niejednokrotnie można przenieść na grunt piłki nożnej i sprawdzają się bardzo dobrze.

Ile lat Pan gra, grał w piłkę, gdzie, może jakieś sukcesy?
W piłkę gram od kiedy pamiętam, do klubu Tur Turek zapisałem się we wrześniu 1985 roku i grałem w nim do 2001 roku. Z innych drużyn w których grałem Budowlani Gozdnica, Piast Iłowa, Olimpia Koło, Kasztelania Brudzew, Zjednoczeni Rychwał, ZKS Zagórów. W tym czasie zaliczyłem kilka awansów do wyższych klas rozgrywkowych. Ale największy sukces to zawarte znajomości z kolegami z boiska.

Gdzie Pan trenował, jakie drużyny i jakie ma Pan doświadczenie w tym zakresie?
Trenowaniem tak na poważnie zająłem się od lipca 2006 roku. Wówczas zostałem trenerem Kasztelanii Brudzew. Drużyna spadła do konińskiej klasy A, praktycznie przestała istnieć. Razem z Krzysztofem Walkowskim( obecny prezes) Zaczęliśmy budować zespół i już w pierwszym roku awansowaliśmy do klasy okręgowej. Przez kolejne trzy lata z powodzeniem walczyliśmy w okręgówce plasując się na czołowych miejscach. 24 sierpnia 2010 roku przestałem być trenerem Kasztelanii. Następną drużynę objąłem 18 stycznia 2011 roku, był to ZKS Zagórów. Drużyna zajmowała przedostatnie miejsce w klasie okręgowej. Sytuacja była bardzo ciężka ale udało się utrzymań drużynę w dobrym stylu zajmując na wiosnę 4 miejsce( w tabeli wiosny). Z drużyną ZKS rozstałem się w listopadzie.

Jak się Pan dowiedział że szukamy trenera?
Czytając różne fora internetowe między wierszami wyszło mi, że Stal może szukać trenera.

Co Pan wiedział o Stali?
O Stali niewiele wiedziałem poza tym, że to klub z dużymi tradycjami istniejący wiele lat z dużego miasta.

Czy Pan już poznał zawodników?
Zawodników poznałem już na pierwszych zajęciach. Chyba nawet udało mi się ich zaskoczyć.

Czy widzi Pan w nich potencjał ?
W każdej drużynie jest potencjał tak jak w każdym człowieku należy go tylko odkryć i wydobyć na powierzchnię. Jest to przede wszystkim młody zespół i wszystko co najlepsze jeszcze przed nimi muszą tylko w to uwierzyć. A ja postaram się im w tym pomóc.

Największe zaskoczenie in plus i in minus w drużynie?
Widzę w drużynie same plusy. Plusy dodatnie i plusy ujemne. Za wcześnie żeby już teraz o tym mówić. Jest to młody zespół który można ukształtować pod moją koncepcję gry.

Czy liczy Pan na wzmocnienia?
Największym wzmocnieniem będzie to jak zespół uwierzy w siebie i każdy z zawodników będzie dawać z siebie wszystko na treningach i w meczach. Liczę na siłę kolektywu. A jeżeli to będzie za mało to przed meczami będziemy ich karmić surowym mięsem.

Czy znał Pan Stal Pleszew, grał przeciwko Stali?
Latem grałem ze Stalą sparing. ZKS wygrał 3-1. Był to mój pierwszy kontakt z tą drużyną.

Czy już Pan rozmawiał z trenerami juniorów i trampkarzy Stali?
Z Łukaszem Bandoszem rozmawiamy na treningach, na razie są to takie luźne konwersacje.

Co Pan wie o przeciwnikach z IV ligi grupa południowa?
Dobrze znam drużyny z okręgu konińskiego grające w IV lidze. Ponadto wielokrotnie gościłem w minionej rundzie na stadionie w Brudzewie obserwując grę kilku innych drużyn. Jest kilka zespołów prezentujących dobrą piłkę ale są też drużyny w których ciężko doszukać się jakiegoś stylu.

Najwięksi konkurenci w walce o utrzymanie?
Nie będę wymieniać drużyn które będą walczyć o utrzymanie każdy może spojrzeć w tabelę i sam zobaczyć komu najbliżej do okręgówki. Dla mnie najważniejsze jest aby moi zawodnicy ponownie uwierzyli w siebie i kolegów z zespołu a wówczas będę spokojny o końcowy rezultat.

Czy wie o naszych problemach finansowo kadrowych?
O problemach finansowych nie czuję się upoważniony do zabierania głosu. Wiem, że są ale również wiem że, prezesi robią wszystko aby wyjść na prostą potrzeba tylko trochę czasu. Co do kłopotów kadrowych nie odczuwam tego szczególnie na zajęciach. Frekwencja jest duża a sprawy idą w dobrym kierunku.

Najważniejsze czy się utrzymamy?
Inaczej bym tu nie przychodził. Mówią, że jestem trenerem od zadań specjalnych. Tak dotychczas było. Wierzę w to głęboko i zawodnikom również wpajam tę wiarę.

Jeśli się utrzymamy to czy zostanie Pan w Stali?
Jeżeli tylko będzie taka wola włodarzy oraz zawodników to nic nie będzie stało na przeszkodzie abym pozostał. Zawsze staram się budować zespoły a budowa wymaga jednak trochę czasu. Nie lubię porzucać projektu przed końcem, choć czasami ktoś wyrywa nam pracę klasową w połowie pisania i w ten sposób wystawia nam ocenę.

Jak się Panu podoba się Pleszew?
Na razie pojawiam się w mieście po zmroku więc niewiele mogę powiedzieć o Pleszewie. myślę, że wiosną jak się zazieleni Pleszew wygląda zjawiskowo. Na pewno w Pleszewie jest ładny Rynek i baza treningowa. Resztę ocenię wiosną.

Dziękuję bardzo - Arkadiusz Kaczmarek

tekst: A. Kaczmarek
seniorzy